Dziś jest: 21 Grudnia
29 Sierpnia Niestety, czytanie gazet to obecnie raczej strata czasu więc zerkam tylko na tytuły. Serce jednak rośnie gdy czytam wpisy pod felietonem dotyczącym konieczności interwencji USA w Syrii w dzisiejszej Rzeczpospolitej. Czytelnicy obnażyli totalną ignorancję autora, który zagalopował się aż tak daleko by stwierdzić, że są dowody na atak chemiczny wojsk reżimu. Otóż nie ma i wie o tym każdy kto interesuje się tym problemem. Każdy wie też, że Syria to sprzymierzeniec Rosji więc jest to rozgrywka mocarstw a nie kolejna, watpliwa pomoc humanitarna. Atak na Syrię to śmierć wielu cywili czyli raczej zagłada humanitarna jak w Kosowie czy Iraku. To doprawdy nieprawdopodobne by mieć czytelników za takich idiotów. A tak jest w większości spraw. Inteligentny człowiek, a takich w Polsce nie brakuje, patrzy na to wszystko ze zdumieniem i przerażeniem, bo są przecież tacy którzy wierzą mediom. Nasze elity rządowe nie pozostawiają cienia wątpliwości komu służą. Napewno nie ludziom. Co będzie dalej? Zyjemy w bardzo ciekawych czasach, bardzo. Więcej muzyki, mniej polityki - to moje hasło pozostaje nadal aktualne. Czytam J.G Ballarda Królestwo nadchodzi, mroczna wizja schyłku naszego świata.
22 Sierpnia Jak długo jeszcze nieudolność i niekompetencja klasy rządzącej będzie utrudniała nam życie? W każdej dziedzinie wszystko postawione jest na głowie i ... brak winnych. Sprawa kiboli w Gdyni to szczyt braku wyobrazni policji i złego prawa. W USA, na plaży, nikt nie sięgnie po piwo czy alkohol. U nas tylko nieliczni... nie piją na plaży!!! Mam obok nowe, ogrodzone boisko. Czynne tylko ... 4,5 godziny dziennie!!! Oczywiście stoi puste! Obok mini gym na powietrzu. Fajnie, ale co z nim będzie zimą, przetrwa mrozy? Jechałem taksówką i rozmawiałem o ustawieniu przepustowości świateł. Kto za to odpowiada w każdym mieście? Taksówkarz zażartował, że niewidomi, bo brak logiki w tym jak są ze sobą sprzężone co daje ... mega korki. Czytałem,że Rzeczpospolita wzięła się za sprawę podatków oraz praw obowiązujacych w prowadzeniu małego biznesu. Czy to nie jest zadanie dla ministerstw i urzędników? Niestety, w tym kraju żyje sie coraz trudniej i to nie z powodu kryzysu. Media wolą nie widzieć problemów i często w swoich newsach zajmują się... ciekawostkami. Nie dziwi mnie, że młody facet w Kostrzyniu nie wytrzymał i poniosły go nerwy. Warto się nad tym głębiej zastanowić. Zaproszono mnie do kilku stacji z okazji koncertu Rogera Watersa. Produkcyjnie to jest monumentalne dzieło, które warto było zobaczyć ale dla mnie muzyka z The Wall mocno się zestarzała. Wolę film i Dark Side Of The Moon, które nadal brzmi świeżo. Nie wybrałem się na Watersa, bo widziałem kiedyś Pink Floyd 7 razy. No i z głosem u Watersa coraz gorzej, dobrze, że wynajął kogoś do pomocy. Wpadłem natomiast na akustyczny koncert Jasona Mraza. Przed koncertem pogadałem z nim o życiu, miłości i nowej płycie. Jason to przyziemny facet z małą obsesją na punkcie zdrowego trybu życia i generalnie bycia dobrym człowiekiem. Rozmawialiśmy rok temu w Berlinie, też był inteligentny ale miał wtedy długie włosy. Na scenie Jason był tylko z Moną - perkusistką z zespołu Raining Jane, z którym Jason nagrywa nowy album. Trudno jest zrobić ekscytujące widowisko w 2 osoby tym bardziej, że Jason nie jest wirtuozem gitary. Na szczęście z czasem rozkręcił się i zaczął wrzucać do swoich kawałków cytaty min z Madness i Oasis. Zaśpiewał też numer Give Me Love George Harrisona, ale młoa publiczność tego... nie znała! Fajnie wyszedł duet w Lucky z naszą dziewczyną imieniem Sylwia. Był przekrój repertuarowy i pare numerów z ostatniego CD min moje ulubione 5/6, Be Honest oraz dowcipna wersja The Woman I Love. Ogólnie Jason był w dobrej formie wokalnej i bawił się swoimi piosenkami co podobało sie kompletowi publiczności. Chwilami był jednak jednostajny i trochę nudny. W ramach obcowania z kulturą wybieram się na wystawę M Rothko. Jego obraz zagrał nawet w znakomitym serialu Mad Men, który teraz powtarza TVP Kultura. Dziwne, że nie ma tego w TVP1 czy TVP2, bo to jeden z najlepszych seriali ostatnich lat w USA. Co za fabuła, dramaturgia i aktorstwo, choć nie ma w nim żadnych gwiazd. Pracuje nad trasą koncertową mojego przyjaciela Gordona Haskella, tego od przeboju How Wonderful You Are. Będzie na początku pażdziernika.
16 Sierpnia Wakacje ale w polityce ostro buzuje. Sytuacja w Egipcie robi sie bardzo grozna. Napięcie na linii pp Obama-Putin rośnie choć powinno być odwrotnie. Nawet Amerykańscy eksperci widzą proste błędy p Obamy w traktowaniu p Putina. Obama ciągle poucza Putina, nie traktuje go jako partnera nie szuka kompromisu i to się mści. Kto bardziej traci? Ameryka, bo podkopuje swoją rolę hegemona i kolebki demokracji. Jeszcze 50 lat temu w USA panował rasizm, a teraz Ameryka poucza Rosję w kwestii praw homoseksualistów czy sytuacji p Chodorkowskiego. Sama przy tym szpieguje cały świat w imię anty terroryzmu ale nie wie tego co szykowali oni w Bostonie. Ten konflikt mnie nie martwi, bo jest mocno sztuczny i wyglada na kolejny zabieg PR p Obamy. Jego rządy to w dużej mierze PR. U nas p prezydent kończy z misjami wojskowymi. Nareszcie!!! Nie widzę w tym misji pokojowych, to mieszanie się w cudze sprawy bez żadnych podstaw. To manewry USA-Rosja z udziałem takich pionków jak my. Tylko po co denerwować wielkiego sąsiada bredniami o tarczach obronnych na naszej granicy. Gdyby Rosja chciała stawiać coć takiego na granicy Meksyku, p Obama napewno by temu przyklasnął. Rozumiem, że p Tusk zniechęca do udziały w referendum w Wawie, bo to cios dla jego partii. Ale dlaczego w podobnym tonie mówi p prezydent? To błąd, bo prezydent, z założenia, nie powinien wspierać żadnej partii. Nieudolność i zaślepienie naszej klasy politycznej denerwuje coraz więcej ludzi i podkopuje normalne życie w tym kraju. Szukanie oszczędności i jednoczesne pozwalanie by kradziono na wszystkie strony - od nieuczciwych urzedników, lekarzy, prawników kantujących fiskusa czy ZUS. Może ZUS zostawi chorych w spokoju a wezmie sie za lewe zwolnienia. A majatki przestępców? Ile tak można udawać, że się działa? Dziś urodziny Madonny i.. rocznica śmierci Elvisa Presleya. Widzę w tym jakiś splot, Madonna zrobiła dla kobiet w showbiz tyle co Elvis dla rocka. Powiedziałem o tym dla Supersytacji. Przeczytałem znakomitą powieść W Pielewina Empire V. Dawno nie trafiłem na tak mądre rzeczy opisane tak odlotowo i z humorem. Są też rockowe cytaty. Pielewin i Sorokin to rewelacyjni pisarze, światowa elita XXI w. Zabawne, że ich książki można znależć na .. wakacyjnych wyprzedażach nad morzem. Sam przywiozłem z Ustki Oprycznika Sorokina dla znajomego! Ostatnie spotkanie Tow Ludzi Normalnych w radiowej Jedynce (noc 13.8) poszło rewelacyjnie. Tow rośnie w siłę! Następne w nocy 26.8. Słucham nowego CD Johna Mayera, jak zwykle dobry i starych nagrań trębacza Cheta Bakera - Ch B Plays The Best of Lerner & Loewe. Taka tragiczna postać i taki talent!
7 Sierpnia Drugą gwiazdą festiwalu w Dolinie Charlotty był nestor bluesa - John Mayall. Wychowawca min E Claptona i P Greena zagrał dobry koncert. Widziałem Go po raz trzeci i to było najlepsze granie. Dobry repertuar, numery O Rusha, stare i bardzo stare kawałki, nawiązanie do alkoholu w Give Me One More Day, znany The Bear czy zawsze finałowy Room To Move. Przyzwoity zespół i Mistrz w dobrej formie. Niestety rozmowa z Mayallem to udręka. Odpowiada zdawkowo, nie podejmuje tematu, totalna odwrotność Coopera. Trudno. Finałem festiwlu był występ Carlosa Santany. Miał zacząć o 22giej ale wszedł na scenę o 21.30... bo chciał pograć dłużej. Wcześniej przeszedł się po amfiteatrze na oczach zdumionej publiczności. Widziałem Go kiedyś w Wawie i to była ziemia. Teraz było niebo. Zaczął od nowej płyty, wymiótł kapitalny Sunshine Of Your Love, wkrótce potem Black Magic Woman, przeszedł do Oye Como Va i cały czas grał jak natchniony, biały anioł gitary. Dyrygował 9 osobowym bandem drobnymi gestami, a maszyna produkowała kapitalne dzwieki. Była Maria Maria i Corazon Espinado dla kobiet tudzież stare numery dla fanów jak Someone To Depend On, Se A Cabo i Jingo. Każdy numer okraszony kapitalną solówką, jego gitara miała orgazm przez cały koncert!!! Po stwierdzeniu Lets Get Crazy zagrał troche dla siebie i koneserów ulubiony numer The Zombies, Shes Not There, który zakończył jazzowy jam. Był jeszcze długi bluesowy jam przypominający korzenie muzyki Santany, było wyczekiwane Smooth, wcześniej zdarzyła się Europa. Santana był w kapitalnej formie, miał wyobraznie, o technice nie wspomnę. Zespół szedł jak burza, a sekcja napędzała muzykę z latynoskim feelingiem. No i do tego cudowne organy Hammonda! Dwóch wokalistów pracowało uczciwie choć 70% koncertu stanowiła muzyka. W pewnym momencie Santana zaprosił na scenę promotora i pomysłodawcę festiwali p Mirka Wawrowskiego i wręczył mu... białą gitarę i pęk róż. Stwierdził, że czuje się tu jak w domu i że napewno powróci. Sprawdziłem, taki gest nie jest stałym fragmentem koncert jak choćby wejście z flagą u McCartneya. To był odruch prosto z serca bo Santana to bardzo uduchowiony artysta. Gdy na koniec spadł deszcz stwierdził - To dobrze, że pada, kwiaty potrzebują deszczu. Było finałowe Soul Sacrifice niczym w Woodstock. Jeden z najlepszych koncertów jakie widziałem w życiu! Festiwal Legend Rocka w Dolinie Charlotty awansował w tym roku z lokalnej imprezy do grona trzech najlepszych w kraju. Za rok ma też być gwiazdorsko, a miejsce jest rzeczywiście niepowtarzalne. Amfiteatr na 10 tys ludzi, zoo, jezioro, konie i wspaniały hotel niczym mały Malbork. Warto zajrzeć i docenić szalony pomysł, który został wprowadzony w życie na europejskim poziomie.
3 Sierpnia Alice Cooper zagrał dobry koncert i zrobił show z jakiego słynie. Były wszystkie hity z Nice Guy, Stoopid, Under My Wheels czy Billion Dollar Babies na czele. Po 30 minutach przebojów zaczęły sie teatralne 'koszmary'. Był Frankenstain, okrutna pielęgniaraka (w tej roli żona AC!) gilotyna i powrót do żywych. Na koniec 4 covery z nowej płyty z repertuaru zmarłych, drinkujących przyjaciół Alice czyli Lennona, Morrisona, Hendrixa i K Moona z The Who. Na dobicie jeszcze min Poison i finałowy Schools Out z wplecionym fragmentem Another Brick Pink Floyd. Alice przbierał się z 10 razy, pracował na scenie jak na świetnego frontmana przystało, był wielkim Alice Cooperem. To prawda, ze sporo utworów jest nieco podobnych ale kilka jego riffów jak Schools czy Nice Guy to absolutna klasyka rocka. Widziałem go kiedyś w Wawie i mam wrażenie, że teraz był jeszcze lepszy. Ponadto Alice to naprawde przemiły, inteligentny facet, który kocha i ceni to co robi. Rozmowa z nim była absolutną przyjemnością, to jeden z najfajniejszych ludzi w rocku i nie jest to tylko moje zdanie. Szacunek dla Mistrza!
1 Sierpnia James Blunt okazał się miłym, rozmownym facetem ale z lekką rezerwą. Opowiadał zgrabnie o swojej nowej płycie Moon Landing, o karierze wojskowej i pobycie w Kosowie, radości z jazdy na nartach i plusach związanych z mieszkaniem na Ibizie. Typowy, kulturalny Angol z takim samym głosem jaki słyszymy na jego płytach. Rozmowa odbyła się w nowym, imponującym hotelu Waldorf Astoria umiejscowionym naprzeciw słynnego dworca ZOO. Berlin nie był tak gorący jak Wawa, a nawet spadło trochę deszczu. W sumie udany wyjazd. Płyta dopiero w pzdzierniku i wtedy także ten wywiad. No to teraz kierunek Charlotta, na spotkanie z Alice Cooperem. Powinno być bardzo miło.
|