Start Bio Wywiady TV Moi Artyści

Dziennik

Kontakt


Dziś jest: 21 Grudnia

Wybierz rok:
2007 | 2008 | 2009 | 2010 | 2011 | 2012 | 2013 | 2014 | 2015 | 2016 | 2017 |

Wybierz miesiąc:

StyczeńLutyMarzecKwiecień
MajCzerwiec

» Lipiec

Sierpień
WrzesieńPaździernikListopadGrudzień


29 Lipiec

Piątkowy koncert Roda Stewarta w Gdańsku był OK, ale George Michael i The Stones pokazali na scenie znacznie więcej. Rod mało bawił publiczność, częściej bawił siebie kopaniem piłki czy komentarzami do zdjęć pokazywanych na ekranie. W programie miał repertuarowe 'dziury' typu Its A Heartache, solo 2 perkusji w Downtown Train czy soulowy kawałek chórku. Nie wciągał ludzi do zabawy jak Mick czy George.Zaśpiewał swoje wszystkie przeboje od Maggie Mae i Sailing po D'Ya Think I'm Sexy i Rhythm of the Heart, przebrał sie 3 razy i kłaniał się szarmancko, ale nie wywijał po swojemu statywem do mikrofonu i nie tańczył jak to zwykł czynić. Co gorsza, nie nauczył sie nawet jedengo słowa po polsku, a wrzucone na ekran obrazki solidarnościowe niewiele dały. Po spektakularnym show JM Jarre'a w '05, muzycznej uczcie Davida Gilmoura w '06, Stewart zagrał w Stoczni normalny, dobry koncert. Wykręcił się też od konferencji prasowej i innych kontataktów z dziennikarzami. Bywa. Podsumowując koncerty jakie widziałem w lipcu: największy show zrobił G. Michael, The Stones byli najciekawsi muzycznie, Wu Tang Clan pobudził największą energię, a Gregg Allman wytworzył najlepszy, zrelaksowany nastrój. To był miesiąc!!!

26 Lipiec

Mimo komplikacji The Stones zagrali zgodnie z planem. Po przylocie spotkałem się z moim funflem, wokalistą Blondie Chaplinem i widziałem Keitha. Wygląda kosz-mar-nie! Niczym sterany życiem wampir. Mimo starań Blondiego do wywiadu nie doszło, choć Blondie to jego najbliższy kumpel. Cóż, Keith to Zeus i nikt nie chce go męczyć. Nawet złożenie autografu zabrało mu 2 dni! Tuż przed konceretem jeszcze raz widziałem się z Blondiem w specjalnym lounge dla znajomych i vipów. Przez dwa dni pracował z Keithem nad nowyymi kawałkami i był mocno zmęczony. Obawiałem się więc geriatrycznego kabaretu, ale rockowy zespoół starszych panów wypadł z klasą, choć show był minimalny. Niczym ich bluesowi mistrzowie - Muddy czy Willie - The Stones grali z werwą ale nie udawali juniorów. Keith był wyjątkowo spokojny. Mick wziął ciężar koncertu na siebie, mówił też sporo i ładnie po polsku i był wokalnie dobry. Zaczęli od Start Me Up, potem były ze 3 nowsze w tym Love Is Strong by przejśc na moje ulubione You Cant Always Get w jamowej wersji, poprawione rozległym Midnight Rambler z Mickiem na harmonijce. Był soulowy cover Jamesa Browna, a przy Miss You od wielkiej sceny odłączyła sie mała platforma i poszła do przodu, w widownie na 60 metrów. Tam, na mini scenie, zagrali 3 kawałki z Get Off Of My Cloud. Potem było Honky Tonk Woman, Jumping Jack Flash i na bis Satisfaction z wybuchami i ogniami sztucznymi. Mick tańczył jak zwykle ale nie biegał tyle co kiedyś. Większość solówek grał Ronnie, a nie Keith. Keith dał odsapnąć Mickowi i zaśpiewał 2 kawałki. Jeden dosyć szpetnie. Acha, wyskoczyły też na moment wielkie, czerwone usta. Legenda się sprawdziła i pokazała rocka z klasą i bez wygłupów. Całość oglądałem z Muńkiem Staszczykiem z T Love, który jest wielkim fanem RS i moim, starym funflem. Po wakacjach umówiliśmy się na ... obiadek. Była też Maryla Rodowicz z rodzinką. M uwielbia dobrą, rockową muzykę,a energią nie ustępuje Mickowi. Pewnie było jeszcze wiele innych, znajomych twarzy ale rozgadaliśmy się z Muńkiem jak przekupki.....

20 Lipiec

Wu Tang Clan kazał na siebie długo czekać, zaczął o 22.15. O dziwo byli wszyscy, ale z formą róznie. Honor ratował niezmordowany Method Man, który rapował, krzyczał War-sza-wa i nawet nurkował w oszalałą publikę, która znała większośc tekstów. Był hołd dla zmarłego pomyleńca ODB i wszystkie, znane numery. RZA też sie mocno udzielał, ale po godzinie panowie opadli z sił. Wciągnęli na scenę sporo ładnych rapolubek, a sami chodzili po niej jak ranne zwierzaki. Było Click, Click i pod koniec mój ulubiony Gravel Pit z CD The W więc nie mam co narzekać. Rap nie jest zbyt widowiskowy, choć show Beastie Boys jaki widzialem w Tokio w 1984 r był fantastyczny! Rap to energia i tej było masę. Widziałem też nowego Harry Pottera. Daniel R zmężniał od czasu gdy z nim rozmawiałem przy I części. W wersji IMAX jest 15 minut niezłych efektów. Swiat Harrego coraz bardziej przypomina nasz - inrtygi, knowania, zazdrość. Rickman jak zwykle ponury, szkoda, że umiera świetny ...Gary Oldman. Teraz oddech, a zaraz Rod Stewart I The Stones!!!

18 Lipiec

Gorący dzień, a w Wawie czuje się takie lepkie powietrze jak latem w ... Nowym Jorku! Wynurzyłem się wieczorem by sprawdzić nowego Tarantino. Deathproof to odlotowa komedia dla kibiców sportów prawie ekstremalnych w samochodach. Kurt Russell zabójczo podły, a dziewczyny też z okolic piekła. Jest i morał, jak zwykle stara muzyka i sam Tarantino jako barman. Potem odwiedziałem zacną kapelę Kobranocka, która grała w Hard Rock Cafe. Nic się nie zmienili, Kobra dowcipny jak zawsze. Niestety nie mogłem podziwiać ich na scenie, bo w Stodole grał Gregg Allman z zespołem. Wprawdzie zmienił godzinę naszego wywiadu i ekipa tv nie mogła się już przestawić, ale zagrał przyjemny set. Było sporo starych numerów z płyt Allman Bros Band, ale zagranych krócej i nowocześniej min Midnight Rider, Whipping Post, Stratesboro Blues, czy standard Turn On Your Love Light. Gregg grał na ulubionym Hammondzie i parę razy na rytmicznej gitarze. Blues-rock, boogie i soul wręcz płynęło ze sceny, bo amerykańskie kapele maję tę muzyke we krwi. Po koncercie Gregg stwierdził, że wróci tu z Brothers, o ile kiedyś dojadą do Europy, bo jakoś im to nie idzie. Nieco nostalgiczny wieczór. W czwartek Inne emocje bo w Stodole rapperski szczyt czyli Wu Tang Clan.

12 Lipiec

To był bogaty dzień! Dwie wypowiedzi o George'u Michaelu dla TVP 1 i TVP2, jedno radio PR1, wywiad z Johnem, wokalistą Dog Eat Dog oraz dwa koncerty. Mało tego, musiałem jeszcze znależć czas by rozstać się ze złamaną '7'!!!
John jest OK, rozsądny, przyziemny, widać , że ma poukładane w głowie. Szkoda, że Dogi nie są na takiej fali jak kiedyś. Fajna, energetyczna nowa płytka Walk With Me.Te dwa koncerty to różne światy. Najpierw kapitalny jazz czyli trio Medeski, Martin & Wood plus John Scofield. Bałem się, że gitara Scofielda rozbije fajne klimaty MMW, ale odlecieli tylko na parę chwil. Grali rewelacyjnie, szczególnie gdy pływali w bluesowych przestrzeniach. Na Torwarze były pyszne dzwięki!
Nie miałem zamiaru ogladać George'a Michaela, bo nie znoszę stadionowych grań. Dotarłem tam jedank i po 90 minutach miałem zamiar sie ewakuować. GM wpadł bowiem do funkowego dołka i męczył mnie niemiłosiernie jednym groovem czyli grał na jedno kopyto Star People, Praying For Time, etc tudzież koszmarny Shoot The Dog. Po przewie zaczął od żartu z samego siebie w Outside (przebrał się za policjanta), poszedł w kolęde Jesus To A Child i gdy wychodziłem nagle przebudził się przy Faith. Potem było I'm Your Man oraz śpiewane z publiką Edge Of Heaven. Na bis zostawił Careless Whisper i Freedom. Numery z czasów Wham! ożywiły ten wspaniały wizualnie, ale nudny muzycznie spektakl, choć GM głosowy był cały czas bardzo OK. Band, pochowany na 2 piętrach, brzmiał plastikowo i ożył też przy Faith. GM pracował mocno bawiąc publicznośc i obsypywał ją komplementami. Ta nie szczędziła mu gardeł. Reasumując - 30 minut świetnego show zdolnego artysty, który jak nie wyleczy się z choroby o nazwie 'jestem Princem' to skończy marnie.

10 Lipiec

Sprostowanie - koncerty polskich legend rocka z moimi zapowiedziami w kazdą niedzielę o północy w TVP1. Przepraszam, też mnie zmylono. Jutro niespodziewanie wywiaduje kapelę Dog Eat Dog, miksującą rock i rap. Czekam na jakieś wieści z obozu The Stones. W ich chórku śpiewa mój dobry kumpel Blondie Chaplin, może spiknie mnie z Keithem Richardsem. To byłoby fajne.Zobaczyłem wreszcie cały film Czarna Dalia, kryminał ze Scarlet J. w roli famme fatal. Wcześniej obejrzałem Mrs Harris. Ben Kingsley gra wrednego lekarza i jest zadziwiająco obrzydliwy, jak to on potrafi. Niby wakacje a mam sporo akcji do zrobienia. Miły człowiek przysłał mi DVD grupy Iron Maiden 'Behind The Iron Curtain' z 1984 r gdzie mnie sporo widac i słychać. Szkoda, że gdy IM gra na przyjęciu weselnym w Poznaniu Smoke on the Water, a potem Tush nie widac jak wtóruje im w chórku z Rossem H i Howardem J. To była świetna zabawa, bo większośc gości nie zauważyła chwilowej 'zmiany' kapeli!!!

9 Lipiec

Rozumiem - po mailach i telefonach , że moje współprowadzenie koncertu Live Earth w TVP Kultura zyskało aprobatę. Dzięki! Rockowcy spisali się świetnie - Foo Fighters i Metallica byli klasą dla siebie w Londynie. Crowded House i Jack Johnson uratowali Sydney, The Police rozgrzali Nowy Jork, gdzie świetnie spisał się John Mayer, a Joss Stone ozdobiła koncert w Johanesburgu. Miło było, wiedzieć na scenie Yusufa(Cata Stevensa). To było historyczne wydarzenie na wielką skalę.Teraz pracuję nad innym mini wydarzeniem - rockowym koncertem w Dublinie, który ma być w pażdzierniku. Na razie to tajemnica, ale z czasem będę zdradzał jej szczegóły. Nie wybieram się na George'a Michaela choć cenię go jako kompozytora. Czekam na 17tego i wizytę w Warszawie Gregga Allmana z legendarnych The Allman Bros Band. Ich CD Live At Fillmore East to, obok Live In Leeds The Who, najlepsza koncertowa płyta w historii rocka. Straciłem serce do koncertów na stadionach choć może skuszę się na Stewarta albo rockowy kabaret zwany The Rolling Stones.

4 Lipiec

W wakacje, w każdą sobotę o północy, TVP1 pokaże legendarny koncert polskiego, rockowego asa typu Lady Pank, Perfect czy Maanam. Zrobiłem krótkie zapowiedzi do tego cyklu w warszawskiej Hard Rock Cafe. Miłego oglądania! Zaproszono mnie na sobotę do studia TVP Kultura by współprowadzić koncert Ziemia, od 19 do 5 rano. Powinno być fajnie.Niedawno rozmawiając ze słynnym Sir Benem Kingsleyem wjechaliśmy na temat zazdrości. No i oto dowiedziałem, że znowu kogoś gdziś w Wawie 'skręca z zazdrości, że mam okazję rozmawiać z tyloma gwiazdami. Przykre, ale prawdziwe. Czytam świetną książkę o łamaniu niemieckiego, wojennego kodu Enigma. Tu jest czego zazdrościć. Chciałbym miec tak analityczny umysł jak nasi fachowcy, którzy ten kod złamali ale nigdy nie doczekali się pochwał w powojennej Polsce. Ameryka wielbi zwycięzców, my raczej czekamy na ich potknięcia.

3 Lipiec

Po leniwym weekendzie czas popracować. Bawi mnie zamęt wokół osoby Paris Hilton. Dwa lata temu mogłem z nią zrobić wywiad w Londynie przy okazji jej marnego filmu. Czy teraz tego żałuje? Ani trochę. Dziś nagrywam zapowiedzi do serii rockowych koncertów w TVP1 oraz mam wrzucić parę zdań o Red Hot Chili Peppers do Wiadomości. ¦wietna kapela więc zrobię to z przyjemnością. Ponadto zaangażowałem się w pewien koncert, który ma się odbyć w Dublinie Gdy obserwuje przebieg protestu naszej służby medycznej, która opuszcza chorych w imię wyższych płac (ktoś u nas zarabia za dużo?) mam wrażenie,że zaraz to odwróci się przeciw nim. Rozmawiałem ostatnio z reżyserem Michaelem Moorem, tym od Fahrenheit 9/11. Zrobił film Sicko o tragedii w amerykańskiej służbie zdrowia, która jest w rękach bezlitosnych korporacji. Ponoć nasi lekarze chcą takiej prywatyzacji. Jesli tak to dojdzie do tragedii na masową skalę, bo teraz wystarczy lepiej kontrolować urzędników i to jest jeszcze możliwe. Gdy ster przejmą korporacje... aż strach się bać!!!!