Dziś jest: 21 Grudnia
26 Czerwca Obserwowanie naszych polityków to frustrujące zajęcie. Głównie brylują cynicy bez cienia skrupułów. Na tym tle dobrze wypadł, po wielu wapdkach, p Prezydent gdy wsparł teraz reformy sądownictwa p Gowina. W tym kraju większość prawa jest do reformy i to natychmiast. Wiadomość o samobójstwie rolnika spod Jeleniej Góry nie znajduje komentarza ani pp Prezydenta i Premiera. To pokazuje na odległość władzy od ludzi, to prawdziwa przepaść. Nie wróży to nic dobrego na przyszłość. Podobnie jak rewelacje szpiegowskie p Snowdena. Ciekawe, że pracując oficjalnie jako szpieg rządowy teraz jest ścigany przez rząd za .... szpiegostwo. To co ujawnił chyba nikogo nie zaskoczyło. Wszyscy robią to samo pod tym samym płaszczykiem demokracji i walki z terroryzmem! Zamiast Snowdenem lepiej zająć się oszustwami agencji ratingowych kupowanych non stop przez banki. Ile można udawać, że nie ma winnych kryzysu, że to się stało samo??? Są już setki dowodów w postaci maili i telefonów z obu stron, ale winni są nadal bezkarni i chętni do milionowych bonusów za kolejne oszustwa. Być może anomalia klimatyczne stworzą nowy porządek na całym świecie. Może to będzie najbardziej sprawiedliwe ? Co się stanie jak... Holandia pójdzie pod wodę? Oby do tego nigdy nie doszło ale dzieją się różne, dziwne rzeczy. Słucham QueensOTSA, Johna Fogerty i Empire Of The Sun. Niezly misz masz, jakże eklektycznie!
23 Czerwca Jeszcze w dzień, tuż przed koncertem McCartneya, w trzech stacjach TV chwaliłem jego fantastyczne zdolności kompozytorskie, ciagle młodzieńczy głos i radość z grania. Sam koncert udowodnił, ze miałem rację i podobnie czuli się ci, którzy przyszli zobaczył sir Paula w akcji. To był najlepszy koncert jaki można obejrzeć obecnie na świecie. Nikt nie ma takiego zróznicowanego repertuaru, tylu hitów, takiego poczucia humoru jak Paul McCartney. Były praktycznie wszystkie jego hity z okresu The Beatles, były przeboje z The Wings i coś lirycznego, My Valentine, z najnowszej płyty dedykowane obecnej żonie Nancy. W hołdzie Harrisonowi zaśpiewał swoją wersję Something, dla pierwszej żony Lindy było Maybe I' Amazed, dla Lennona numer Here & Today. Kapitalnie przypomniał z Sgt Pepper's Lovely Rita i The Benefit Of Mr Kite. Były wesołe kawałki do śpiewania jak Obla Di Obla Da czy All Together Now oraz porywające, rockowe, gitarowe szaleństwo w mrocznym Helter Skelter czy finałowym The Weight. Nie zabrakło bondowskiego Live And Let Die wzbogacone o pirotechniczne tricki i finałowego Hey Jude. Artysta potrafił też zostać sam na scenie w Blackbird czy Yesterday. Grał, śpiewał w oryginalnych tonacjch (!!!) i dowcipkował po polsku przez 2 godz i 45 minut. Widać, że cieszy go granie i kontakt z publicznością, która dała mu tyle miłości ile on jej ze sceny zgodnie z ostatnim wersem The End. Paul McCartney jest jedyny i niepowtarzalny. Jest klasą sam dla siebie. No może mogliby go pobić ... The Beatles, ale do tego już nigdy nie dojdzie.
21 Czerwca Widziałem 2 niezłe filmy, które wchodzą na nasze ekrany. Człowiek ze stali to narodziny Supermana. Rzecz jasna masa efektów, trochę śmigania po niebie i dialogi z dozą humanistycznej "głębi". Plusem jest dobra obsada - D.Lane, R Crowe i K Costner w rolach drugoplanowych uwiarygadniają historię chłopca z Kryptona. Fakt, że A Adams nie jest hollywoodzka lalką też dodaje autentyczności. Udana bajka z podtekstem filozoficznym. Bling! Ring! to przeniesienie na ekran autentycznej historii nastolatków z dobrych domów z Hollywood, które kradły w domach gwiazd podczas ich nieobecności. Brzmi niewiarygodnie ale tam wszystko jest możliwe. Ciekawa obserwacja choroby polegającej na aspirowaniu do bycia jak najbliżej podziwianego celebrity. Smutna jest końcowa refleksja - te dzieciaki stają się gwiazdami internetu, zostają nagrodzone za swe naganne zachowanie. Najgorsze, że wszystko było robione z premedytacją i dla poklasku u znajomych. Ameryka moralnie tonie. Widziałem w Stodole, chyba po raz 3, grupę Gogol Bordello. Ich gypsy punk-folk jest niepowtarzalny, energia niczym big bang, totalne, muzyczne szaleństwo. Pochwaliłem w TVN 24 nowy CD Black Sabbath, bo na to zasłużyli. Wrócili do tego co wymyslili i są w tym nadal najlepsi. Dobrze wypadł też John Fogerty nagrywając swoje hity CCR z młodszymi, amerykańskimi gwiazdami. Trudno zepsuć dobrą piosenkę ale to też się zdarza. Ponoć premier Cameron chce się wziąć za londyńskie City, siedlisko bankowej zgnilizny i rozpusty. Lepiej pózno niż wcale. Ujawnienie kolejnych sekretów CIA przez p Snowdona pokazuje w jakich czasach żyjemy. U nas też wszystko się sypie, wystarczy dotknąć cegiełkę a runie cały mur. Finansowanie partii powinno być z budżetu, bo jesteśmy zbyt młodą 'demokracją' na wzorzec amerykański. Należy tylko zdefiniować przeznaczenie pieniedzy i zredukować budzet o 50%. Jedyny rozsądnie mówiący o obecnych problemach polityk to p Gowin. Najpierw uporzadkujmy finanse, podatki, słuzbę zdrowia i edukacje, potem przyjdzie czas na mniejszości i ich związki. Jak można dopuścić do takiego bałaganu w szpitalach i służbie zdrowie, ile pieniędzy idzie tam bokiem??? Ilu nieuczciwych lekarzy szkodzi temu systemowi? Nie można chorować 'pózniej'. Szkoda, ze p premier nie poczekał w kolejce ze swoją kontuzją, podobnie p prezydent. Może byliby wtedy bliżej życia?! Słucham Black Sabbath i Johna Fogerty. Wybieram sie na Paula Mccartneya, bo cenię go wyżej jako muzyka i showmana niż ... The Rolling Stones!
12 Czerwca Wysłuchałem koncertu Hugha Laurie czyli Dr House i miałem to na co liczyłem czyli dużo poczucia humoru. Wszyscy kojarzą Lauriego z cynicznym lekarzem, ja uwielbiam jego komediowe talenty tak świetnie wykorzystane kiedyś w cyklu A Bit Of Fry and Laurie i Czarnej Zmiji. To wspaniały, typowo angielski komik i już samo wejście na estradę "kaczym chodem' a la Chuck Berry było zabawne. Laurie sporo mówił o ulubionych bluesach, podkreślając non stop, że są stare, chwalił zespół i karcił siebie. Popijał mocny trunek, żartował, grał na pianinie, śpiewał i trochę potańczył. Robił to zupełnie niezle. Królowały nagrani z jego nowego CD Didn't It Rain, był też gitarowy fragment gdy Mr Laurie zagrał i zaśpiewał legendarny Mystery Train, a potem stary numer Leadbellego. Wszystko na wesoło, widać, że granie to dla niego wielka frajda. Publicznośc szalała przy boogie, zabawa trwała 2 godziny. Rzecz jasna gdyby z takim repertuarem pojawił się jakiś bluesman przyszłoby może 100 osób, ale magia nazwiska zrobiła swoje. Zabawne, że stacja Bloomberg podała, że banki manipulują kursami walut. To dopiero odkrycie. Skoro wiem o tym ja, totalny laik to gdzie są fachowcy. Kurs złota ustalają... 3 banki!!!! Tez to kiedys ktos odkryje? Zyjemy wyciskani przez banki jak cytryny i nikt nic nie robi, bo jak mawia sie w Ameryce banki są za duze żeby upaść. OK, zostawmy banki, wsadzajmy ich szefów i tych co manipulują. O dziwo, też sie to nie udaje. No tak, banki dają na kampanie polityków, kółko sie zamyka!!! A właściwie pętla sie zaciska. Co do fachowaców to zastanawia mnie , że p Mucha nie spytała nikogo z mojej branzy o opłacalność inwestycji w koncert Madonny. Generalnie rząd non stop płaci różnym, czasami dziwnym ekspertom... Może czas na reality show z udziałem polityków. Każdy ma 1.500 zlotych i niech pokaże jak za nie przeżyje. Oglądalność mega gwarantowana. Piękne słońce nie przysłoni dramatu polskiego społeczeństwa. 2 miliony bez pracy, 2 miliony wyjechało z kraju permanentnych sukcesów. Bałagan w słuzbie zdrowia, edukacji i finansach, a p Premier zadowolony. Co to za kraj, który liczy na to,że Unia da miliardy. A jak nie da? Koniec prezydent Warszawy blisko, coraz bliżej. Słucham Joe Bonamassy i Beth Hart oraz Dave Brubecka z Tony Benettem.
6 Czerwca Byłem na festiwalu coverów w malowniczej Kamiennej Górze akurat gdy zaczęły się opady i podtopienia. Co za pechowe choć ładne miasto. Kolorowe jeziorka i poniemieckie podziemia to główne atrakcje KG. Pogoda storpedowała sobotni konkurs i wystąpiła tylko Ela Dębska z zespołem. Spiewała i to znakomicie numery Janis Joplin. Warto było nieco zmoknąć. W niedzielę poszło dobrze i rewelacją okazała się grupa Celebrate z wokalistką Martą, która rockowo zaśpiewała numery ... Michaela Jacksona. Brzmiało to zawodowo! Niezły był cover band grający numery Roxette. Ta ekipa wyglądała na scenie nie gorzej niż oryginał, mało zespołów profejonalnych w Polsce prezentuje się tak dobrze na scenie! Gwiazdami festu byli Małgosia Ostrowska, wesoły Big Cyc i Kamil Bednarek. Władze miasta, przygotowane na podtopy, nie odwołały imprezy i dobrze czuwały nad wszystkim. W mieście zaskoczyła mnie ilość kwiatów i zieleni. Wygląda na to, że tamtejszy burmistrz dba o miato bardziej niz HGW o Warszawę! Zdążyłem tez wpaść na kilka godzin do pobliskiej Pragi, zanim przyszła fala. Tylko podziwiać jak wyglada i funkcjonuje te miasto. Masa turystów, masa knajpek i restauracji, urocze zaułki, ulica designerów obok rynku. Wszystko kipi życiem i pozytywną energią. Bardzo europejskie klimaty, tylko pozazdrościć. Warszawa to przy Pradze ...prowincja! Byłem rzecz jasna na kilku koncertach festiwalu Impact. Rammstein nie zawiódł. Wizualnie i muzycznie to światowy top. Wagneriańskie klimaty, patos i masa ognia. Podobał mi się bardzo zacny, walijski Stereophonics grający solidnego, melodyjnego rocka. Było kilka kawałków z nowego. udanego albumu Graffiti On The Train, trochę staroci z Mr Writer na czele i popisowym Dakota. Niezle wypadł też coraz bardziej popowy Paramore. Hayley Williams umie dyrygować tłumem, ma charyzmę i świetny głos. Niestety, 3o Seconds To Mars rozczarował mnie mocno. Nie było odpowiedniej produkcji, projekcja clipów to za mało na gwiazdę. Trzech muzyków starało się, Jared Leto zachęcał do oooo i aaaa. Zrobiłem jedyny wywiad z triem Paramore i Hayley okazała się rozmowna i wesoła. Jaka ona mała i drobna! Rozmawiałem też z 30 Seconds ale Jared odpowiadał zdawkowo. Chyba był zmęczony. Organizacyjnie festiwal był zrobiony świetnie. Nie dopisała publiczność i pogoda. Na 30 seconds było wręcz pusto. Nocna, radiowa audycja w poniedziałkową noc poszła znakomicie, otrzymałem sporo smsow z komplementami. Dzięki! Słucham starych płyt Stereophonics.
|