Start Bio Wywiady TV Moi Artyści

Dziennik

Kontakt


Dziś jest: 21 Grudnia

Wybierz rok:
2007 | 2008 | 2009 | 2010 | 2011 | 2012 | 2013 | 2014 | 2015 | 2016 | 2017 |

Wybierz miesiąc:

StyczeńLutyMarzecKwiecień

» Maj

CzerwiecLipiecSierpień
WrzesieńPaździernikListopadGrudzień


30 Maja

Jakoś nie mogłem się przełamać by zobaczyć Sex and the City 2. Mam wrażenie,że nic nie straciłem. Bogobojni ojcowie Dominikanie zorganizowali obok kolejny Jarmark i zaprosili ... Lao Che. To odważny ruch pamiętając o ich tekstach. Zagrali ok, ale jak praktycznie wszystkim naszym zespołom,zabrakło im tego pazura na scenie,który mają Anglosasi. Nasi grają zawsze bez ikry, to przypomina próbę,a nie koncert. Tak było i teraz. Po godzinie opuściłem koncert zespołu,któremu otworzyłem karierę wydaniem płyty w firmie Warner, pod koniec lat 90, pod szyldem Koli. Ma się niedługo ukazać wzbogacone wznowienie tego CD, zobaczymy. Jarmark to zawsze okazja buszowania w książkach i dziś zajęło mi to ... 3 godziny! Niestety nie było wyjątkowych okazji,ale znalazłem rodzaj autobiografii Hermanna Hessego, pisarza od Wilka stepowego. Nabyłem też, za grosze, piękne Zywoty cezarów. Zawsze miło zauważyć,że to oni brylowali w okrucieństwach i odlotach o jakich nawet teraz nikt nie śni. Dostałem pytania czy byłem na koncercie AC/DC. Nie byłem,bo widziałem ich dawno temu, kiedy byli znacznie młodsi i mieli prawo robić z siebie ognistych rockmanów. Przykro mi,ale teraz to dla mnie groteska choć nie wątpię w spektakularność ich koncertu. Artyście trudno jest się wycofać i to rozumiem. W pewnym wieku trzeba jednak pamiętać o poczuciu ... godności. Ritchie Blackmore,ex-Deep Purple, od paru lat gra jak minstrel i w tym mu do twarzy choć mógłby dalej łamać gitary jak kiedyś. To się nazywa godność artysty. Nie wybrałem się też na Eltona Johna. Widziałem go 3 razy za najlepszych czasów gdy robił SHOW. Teraz sir Elton gra grzecznie wspaniałe utwory i równie dobrze mogę posłuchać jego CD. Wolę układać program na nocną audycję w radiowej Jedynce (w pon o 24.00) Planuje min Biffy Clyro, Devendra Banharta i Bettye LaVette. Będzie bardzo dobra muzyka i wciągające hasło do smsów. Mam nadzieję na miłe spotkanie.

25 Maja

Byłem dziś w TVP2 w programie Pytanie na śniadanie. Rozmowa dotyczyła par gwiazdorskich takich jak pp AB Curuś i C Farrell, tego jak się dobierają oraz szansy na przetrwanie takich związków. Szczerze powiedziałem, że widzę dużo zagrożeń dla tej. konkretnej pary i bardzo chciałbym się mylić. Często gwiazdy rywalizują ze sobą o splendor i sławę jak U Thurman i E Hawke co kończy się rozstaniem. Do tego dochodzi męski instynkt zdobywcy no i sidła podstępnych kobiet. Tak poważnie, to gwiazdy nie mają łatwego życia i fortuny rzadko przynoszą im szczęście. Szczęśliwy i to bardzo jest za to mój funfel Mogiel na Dominikanie gdzie kończy swoją książkę. Trzeba by pójść jego śladem. To dobry pomysł, pogrzać kości na starość w słonecznym miejscu. Wychodząc z TVP spotkałem starego znajomego z czasów Wprost, p Janeckiego, który zawsze lubił rocka. Wkrótce potem dowiedziałem się, że teraz Wprost pokieruje p Lis. To będzie ogniowa próba, dosyć ryzykowny krok. Czytałem ostatnio pamiętniki ... Nikity Chruszczowa, lidera ZSRR po śmierci Stalina. Ciekawe są jego obserwacje na temat demokracji i tego jak władza powinna uważać na pozostanie blisko swoich wyborców! Chruszczow, o dziwo, cenił i lubił prezydenta JF Kennedy'ego choć często miał z nim politycznie na pieńku (Kuba, Wietnam). Interesujące są też jego komentarze na temat przewodniczącego Mao. Dowiedziałem się też, że będąc po wojnie w Warszawie NCH odwiedził, bo go o to poproszono, chorego wtedy Władysława Gomółkę w jego, ponoć, małym mieszkaniu! Dostałem kilka nowych CD z których pasuje mi brzmienie The New Pornographers i muzyka The Hold Steady. Coś co zwie się buńczucznie Holy Fuck określiłbym wpustem a la holy shit, którego moje uszy nie muszą słuchać.

24 Maja

Jako fan żużla obejrzałem w niedziele oba mecze w TVP Sport. Pojedynek Torunia z Gorzowem mógł zadowolić każdego i było na co popatrzeć. Nie wiem dlaczego nie ma transmisji z Grand Prix gdzie Nasi jeżdżą wspaniale. Okropne,że teraz czeka nas cyrk piłkarski w RPA, jakby piłki było za mało! Wybrałem się też na koncert amerykańskiego tria Black Rebel Motorcycle Club do mojej ulubionej Stodoły. Przez dwie godziny było cholernie głośno w raczej ponurych klimatach. Bronią BMRC jest dwóch gitarzystów - wokalistów, którzy wymieniają się w pracy co bardzo wzbogaca brzmienie grupy i urozmaica koncerty. Generalnie Peter Hayes gra z subtelnością operatora piły tarczowej proste motywy, a jego brzmienie to jedno wielkie sprzężenie. By nie utonąć w tej otchłani huku Robert Turner zagrał jeden numer akustyczny z gitarą, zasiadł tez na moment do pianina, było też nieco bluesowych klimatów z ostatniej płyty z Devil's Tatoo włącznie. Nie zabrakło Love Burns i Whatever Happened To My Rock n Roll z pierwszego CD. Harmonijka Hayesa ozdobiła ze trzy numery i w klimatach irlandzkich jigów też było BMRC do twarzy. Neonowe, białe flashe świetlne potęgowały nastrój muzycznej opresji, czerwone światła podkreślały spokojniejsze kawałki. BRMC znęcał się nad uszami widzów zawodowo. Chwała im za to, że odeszli od dawnych, angielskich, muzycznych wzorców i czerpią z własnej tradycji. Porządny, klubowy koncert zespołu bez wirtuozów. Dziś nie ma mnie w radiowej Jedynce, bo ustalono, że gram 3 razy pod rząd, a potem jest tydzień przerwy. Czyli następna, wspólna noc 31 maja.

21 Maja

Dziś jest w Rzeczpospolitej mój wywiad z Jakem Gyllenhallem, zdolnym i przystojnym aktorem. Właśnie wchodzą na ekrany kin dwa jego nowe filmy - dramat Bracia i zrobiony z rozmachem Książę Persji. W obu jest naprawdę dobry co pokazuje jego kunszt aktorski. Lżejsze fragmenty naszej rozmowy we wtorek w tygodniku To i Owo. Słucham nowego CD formacji Jacka White'a Dead Weather. Nasz człowiek jest cholernie aktywny i nagrywa płyta po płycie. Tym razem tylko 35 min 'brudnego, wściekłego' bluesa, ale wolę tę próbę niż pierwszy CD tej ekipy. To jest bardziej spójne muzycznie, choć Jack błądzi w tych samych, mrocznych klimatach. W niedziele gra w Stodole Black Rebel Motorcycle Club i mam nadzieję zobaczyć ich w akcji. Powinni być lepsi niż na ostatnich płytach.

19 Maja

Nocna audycja w Jedynce poszła bardzo dobrze, było masę, blisko 300 smsów z których wynika,że ponad 90% słuchaczy nie wierzy w to by Amerykanie byli w 1969 r na Księżycu. Prośby o mniej komercyjnych wykonawców napawają mnie optymizmem,że mam inteligentną publiczność. Liczę,że te nocne spotkania będą muzyczną i intelektualną fiestą. Dziś, niespodziewanie rozmawiałem ze szwedzkim aktorem Peterem Stormare,który wystąpił w clipie Uprising metalowej kapeli Sabaton. Poznałem go kiedyś w Hollywood i nic się nie zmienił. Jest nadal szalenie sympatyczny i otwarty. Miało być kilka minut,gaworzyliśmy ponad pół godziny. Peter nawet zaśpiewał coś poważnego, opowiedział o swoim mistrzu Bergmanie,paru rolach, minusach życia w Szwecji i swoim muzykowaniu. Taki rozmówca to marzenie dziennikarza. Peter zagrał ponad 50 ról min w filmach Fargo, Big Lebowski, Armaggedon czy serialu Skazany na śmierć. Zacny facet! W piątek w TVP2 w Pytanie na... mój wywiad z Jimem Carrey'em z okazji znakomitego filmu I Love You Phillip Morris. Wygląda na to,że lato będę miał pracowite,bo numer mojej artystki Zosi - Gorąco powinien stać się hitem. Teraz powstaje pomysł na clip. Naprawdę ten numer ma wielki power i wpada w ucho.

13 Maja

Jutro w Pytanie na śniadanie w TVP2 będzie mój wywiad z angielskim aktorem Markiem Strongiem, który gra podłego Godfryda w filmie Robin Hood i mafioza w Kick Ass. Ciekaw jestem losów Robin Hooda na świecie - jego moralizatorski ton o wolności jednostki w czasach tyranii trochę mnie irytował. Podobnie jak nie mogę zrozumieć zachwytów na temat CD Plastic Beach sygnowanej przez Gorillaz Damona Albarna. Lista gości imponująca i fajna mieszanka stylów, ale jeśli chodzi o melodie wolę zbiór 'odpadów' czyli D-Sides.Kwestia gustu.Już szykuje numery do Nocy z Jedynką w PR1. Będzie alternatywny Spoon i Phoenix oraz słodki duet She&Him.Zastanawiam się nad dobrym tematem do dyskusji. Może coś duchowego...

11 Maja

Wczorajsza,nocna audycja radiowa w Jedynce trafiła chyba do słuchaczy bo przyszło ponad 200 sms-ów, z tego tylko 9 negatywnych. Praca w radiu,gdy ma się swobodę wyboru muzyki to największa przyjemność ale i trochę chodzenie po polu minowym. Było bardzo eklektycznie - od TV On The Radio czy Spoon po Allman Bros Band i Yerba Buena. Trudno o godz 2.44 w nocy utrzymać normalnego słuchacza skoro oczy zamykają się same. Jakoś się udało i może za tydzień dojdą telefony, bo też jestem zdania, że radio powinno mówić i grać. Widziałem nowe dzieło reżysera Ridley'a Scotta - Robin Hood. W roli tytułowej Russell Crowe, C Blanchette jako Marion, zdrajcę Godfreya gra Mark Strong. To inne spojrzenie na słynnego banitę, bo pokazuje życie Robina do chwili gdy król Jan wyjmuje go spod prawa. Swietna obsada, dobry pomysł, ze Strongiem rozmawiałem nawet o tym filmie, ale brakuje tu emocji by związać widza z aktorami. W sumie znamy tę historię i momentami film robi się niezamierzenie pseudo zabawny. Postacie są płaskie (Blanchette - dosłownie), coś tu Scottowi nie wyszło. Mimo to jest dla mnie wybitnym reżyserem za Blade Runnera, Obcego czy Helikopter w ogniu Wygląda na to, że załatwiłem amerykański zespół na pewien festiwal, ale nie mogę nic zdradzić. Na wybiegu kolorowo-kwiatowo, wielki Macho poleguje w trawie, nastrój prawie wakacyjny...

7 Maja

Przedwczoraj w Oslo znowu było ładnie i słonecznie dlatego wybrałem się stateczkiem/promem na Bygdoy gdzie jest słynna Gjoa Amundsena. Wiek temu ta łupinka odbyła wspaniałą podróż do USA i do niedawna stała w San Francisco. Było tak ładnie, że nie wszedłem do muzeum Kon - Tiki by zobaczyć łódz dzielnego, samotnego żeglarza Thora Heyerdahla. Po zatoce sunęły małe i duże promy, podziwiałem panoramę Oslo, które jest bardzo rozciągnięte i otoczone górkami. Zaintrygowała mnie lśniąca daleko kopuła, która, w drodze na lotnisko, okazała się ... meczetem. W Oslo widać sporo innych nacji i niestety słychać, bo z kulturą u nich na bakier. Odbyłem jeszcze przechadzkę po Karl Johans Gate. Zrezygnowałem za to ze zdobywania fortyfikacji Akershus.Lotnisko Gardermoen,oddalone o 40 km(!) było prawie puste, kontrola błyskawiczna i miła. Tak można podróżować, a samolot doleciał do Wawy 20 minut wcześniej. Wczoraj miałem dzień filmowy. Debiut reżyserski projektanta mody Toma Forda, obraz Samotny mężczyzna,to zrozumiałe,z racji jego preferencji, gejowskie studium psychiki profesora, który właśnie stracił swojego młodszego partnera. Znakomity,jakże sugestywny, Colin Firth, nieustanna rewia męskiej mody i tylko chwilami nieco zbyt nachalne zdjęcia. Subtelnie podany temat miejsca człowieka na ziemi i kwestii nieuchronnej śmierci.Intelektualna i estetyczna uczta. Nie da się tego powiedzieć o filmie Mężczyzna, który gapił się na kozy. Absolutnie gwiazdorska obsada - Clooney, McGregor, Spacey, Bridges - nie dała rady, bo zabrakło godnego ich klasy scenariusza. Dlaczego zagrali w tym filmie? Chętnie spytam któregoś z nich jak mi się trafi okazja. Nudziłem się okrutnie licząc jednak, że coś się zdarzy. Kozy były najlepsze. Lepiej wykorzystałbym ten czas układając moją nocną audycje, bo w poniedziałek o północy wracam do radia! Już teraz zapraszam do Jedynki, będzie muzycznie eklektycznie no i liczę, że sobie porozmawiamy na antenie.

4 Maja

Ostatnie dwa dni spędziłem,szczęśliwym trafem, w domku letniskowym znajomych moich znajomych, jakieś 20 km od Fredrikstad. Domek stoi na skalistej wysepce, płynie się tam 2 minuty motorówką. Było piękne, majowe słońce, ale niezbyt gorąco, bo zimna woda dookoła robi swoje. W okolicy sporo takich domków, bez żadnych siatek czy ogrodzeń. Wszędzie na masztach flagi, które Norwegowie bardzo sznują. Podczas świąt, jak 1 maja, wszyscy wieszają flagi na balkonach, ale tylko w godzinach 9-21. Trudno o bardziej zdyscyplinowany naród. Ostatnio jakiś znany narciarz przekroczył, jadąc na lotnisko, prędkość o 20 km i miał za to sprawę w sądzie i uznano go za ... przestępcę!Ponoć prawo jest tu tak szczelne, że nikt się nie wywinie, obowiązuje wszystkich. Mało tego, państwo doskonale wie kto ile ma na koncie i ile zarabia, te dane nie są tajne. Poczucie bezpieczeństwa to jedno, ale świadomość tego, że jest się ciągle kontrolowanym może trochę przeszkadzać. Kraje skandynawskie mają wysoki wskaĽnik chorób psychicznych i chyba wiem z czego to się bierze. Jest tu bardzo spokojnie i grzecznie, nikt nie podniesie głosu, nie zrobi awantury, do tego czysto na ulicy i w powietrzu. Wręcz idealnie i może to jest czasami problemem. No i ta zmienna pogoda. Dziś rano pojawił się ...śnieg! Oslo w białym puchu. Dobrze,że wziąłem ciepłą kurtkę...

1 Maja

Wprawdzie samolot się spóĽnił, bo wysiadł bezpiecznik, ale lot byłł spokojny,a lądownie w ... lesie, bo lotnisko jest 40 km od Oslo. Wczoraj było piękne słońce więc ruszyłem na zwiedzanie. Metro ma 6 linii, jezdzi punktualnie na ziemi, ale przyjemność jednego przejazdu kosztuje tu ... 13 zl! Oslo nie słynie z żadnej budowli i nie powiem by budynki parlamentu i ratusza zrobiły na mnie specjalne wrażenie. Jeszcz gorzej prezentuje się pałac królewski - mały, niski i bez wyrazu. Nasi książęta mieli lepsze.óW centrum Oslo honor miasta ratuje budynek teatru Narodowego ozdobiony pomnikami dramaturgów z Ibsenem włącznie. Generalnie sporo tu pomników, zadzwia ... FD Roosevelt siedzący ...na nadbrzeżu Aker Bryge. To akurat ładne miejsce, zacumowane jachty, statki wycieczkowe, a obok stary fort i zamek. Potem spacer głównym szlakiem handlowym Karl Johans Gate do stacji Jernbanetorgent gdzie jest też dworzec centralny. Atrakcją jest tam stojący, duży ... niedĽwiedĽ! Wieczorem grasuje tam też gromada ... narkomanów oferujących... hash! Generalnie policja jest tam widoczna i nadzwyczaj sroga, ale to jakoś im umyka. Po południu odwiedziłem cmentarz gdzie leżą Ibsen i Munch. Krzyże są na nim rzadkością, dominują małe kamienie nagrobkowe, sporo tam popiersi (Munch) i obelisków (Ibsen). Po cmentarzu chodzą psy, jeżdżą rowerzyści, co kraj to obyczaj. Kwiatów mało, często para bratków. Niestety o 18tej zaczęło siąpić, ale widno było do 21-ej. Wieczór u moich starych znajomych - Zosi i Waldka na wesoło, bo to bardzo fajni ludzie. Dziś padało do 13tej, a potem wyszło rewelacyjne słońce. Te zmiany pogody sa tu bardzo szybkie i zaskakujace. Chciałem odwiedzić muzeum Muncha, ale niestety pocałowałem klamkę. Przeniosłem się więc do gmachu opery, po którym można ...chodzić! Bardzo nowoczesny, biały, marmurowy budunek przypominający nieco statek. Z dachu niezly widok - na wode obok i panorame miasta. Tam słyszałem trochę rodaków, a jest ich tu ponoć dobrze ponad 100.000. Następnie skorzystałem ze stateczku w Aker Bryge i spojrzałem na miasto od strony wody. W sumie nie ma tu specjalnych drapaczy chmur, choć widać, ze nowe Oslo będzie mocno szklane. Jest już tak na nabrzeżu.