Dziś jest: 21 Grudnia
31 Marzec W Cannes ciepławo, ale nie gorąco, To dobrze, bo tak żal byłoby słońca na spotkania, a po to zjeżdża tu cały telewizyjny świat. Masa stoisk, każdy ma potencjalny hit tylko co z tego wypali? Zobaczymy, rozmawiam, oglądam, szukam czegoś co pasowałoby do TVP1 na popołudnie. Jakiś serial z elementami komedii albo coś z muzyką w tle? Trafienie w szerokie gusta nie jest łatwe, ale na tym polega wyzwanie - by mieć nosa! Samo Cannes się nie zmienia od lat, ale jest tu teraz spokojniej niz podczas festiwalu filmowego. Tak jak w styczniu podczas targów muzycznych. Morze też spokojne, plaża pusta, trochę sennie ale polowanie na hity trwa! 29 Marzec Podobno debiut w prowadzeniu Kawa czy... w TVP1 był udany choć zawsze może być lepiej. Praca w duecie wymaga znajomości partnera i zgrania, a na to trzeba czasu. Jestem bogatszy o jeszcze jedno doświadczenie. Zabawne jak prasa uwielbia szafować terminami bez pokrycia. Oto w dzienniku Polska z 27.3 na str 4 w artykule 'Rudomino...' w przedostatnim akapicie napisano -".. bo już teraz ściąga do telewizji swoich ludzi. 4 lutego jego przyjaciel Roman Rogowiecki został zastępcą...'Co się z tego zgadza?Tylko to, że 4 lutego zostałem zastępcą dyr Jedynki do spraw artystycznych. Może trudno w to uwierzyć, ale nie byłem przyjacielem prezesa Rudomino, ale może teraz się wreszcie zaprzyjażnimy!!! Poznałem go 25 lat temu, bo mieszkaliśmy rok w tym samym domu i mówiliśmy sobie na schodach - dzień dobry. Po kilku latach nie widzenia się, przez kilka miesięcy, przypadkowo, robiliśmy program Na Topie. Od tamtej pory minęło ponad 10 lat (!!!)i spotkałem Go ... tylko raz na parkingu TV!!! Jeśli to jest 'przyjażń' to chyba niezwykle powściągliwa, prawda? Ale prasa nie rozumie, że prezes na Woronicza może powołać innego człowieka tylko dlatego, że zna i ceni jego kompetencje, a nie po to by mu zrobić prezent. Cuda się jednak zdarzają..., tym bardziej, że nie jestem w żadnej partii!!! Wyniki Eurowizji i Pegaza to moje asy, a jokerem będzie festiwal opolski. Niestety mój pomysł na Fryderyki nie będzie zrealizowany i TVP1 pokaże to co wymyśli STX, firma mająca licencje na ten koncert. Widziałem ostatnio film Tatarak p Wajdy i po berlińskiej nagrodzie miałem duży apetyt. Niestety, do mnie ten film nie trafił, a zabieg formalny by wpleść osobisty dramat p Jandy w treść filmu uważam za przekroczenie granic dobrego smaku.Takie dzielenie się bólem, przy mało przekonującym filmowym romansie na ekranie, tylko pogrąża ten film. Proszę sprawdzić samemu. Mam nadzieję, że w Cannes zobaczę dużo dobrych programów tv i uda się coś wkrótce przenieść do TVP1. 2.4 na antenie TVP1 specjalny koncert dla JPII, warto spojrzeć. 26 Marzec Hm, jutro o 6.00 zadebiutuję w TVP1 jako .. współprowadzący program Kawa czy herbata. Zastąpię jednorazowo Radka B, który kręci daleko od Polski fascynujący materiał. Czy mam tremę? No jasne, ale przyznaję, że chciałem się kiedyś sprawdzić w takiej roli i oto nadarzyła się okazja za którą dziękuję. Trzeba wstać przed 5.00 i przed kamerą być pełnym radości i zapału. Z tym nie ma problemu. Ostrzegałem!!!! Dziś rano, w Kawie poznałem świetną aktorkę, p Emilię Krakowską. Klasa, kultura i znakomite poczucie humoru - tylko podziwiać. Pokazałem fragment mojej rozmowy z niedawno zmarłą Natashą Richardson. Tak mi jej szkoda. Podobno rodzina pozwoliła na przeszczep jej organów dla osób potrzebujących. Wiem, że to dziwne, ale jest mi jej bardziej żal niż ks Diany. Przejrzałem materiały do nowego Pegaza, który pozostaje o tej samej porze - w sobotę o 8.35 rano. Będzie o teatrze Grotowskiego, pojawi się Grzegorz Markowski z Perfectu, będzie muzyka klasyczna i coś filmowego. Dobry mix, tak jak było zaplanowane. 2.4 będzie w TVP1 koncert poświęcony pamięci JPII. Wśród wykonawców Stasio Sojka, Zbyszek Wodecki, Robert Chojnacki i paru artystów kojarzonych z takimi uroczystościami. W poniedziałek pofrunę do Cannes na targi producentów telewizyjnych by zobaczyć co będzie modne za parę miesięcy. Nie jestem fanem Cannes, byłem tam już przy różnych okazjach i najwiekszym plusem jest klimat! Kręci się nowy CD Starsailor, który znowu odzyskał formę i wzrusza swą płaczliwością. Dla przeciwwagi grzmi The Who z Lyonu. Zrozumiałem geniusz tej kapeli kilkanaście lat temu za sprawą mojego funfla Rossa H, który kiedyś był ich fanem, a teraz jest nadwornym fotografem. 23 Marzec Do tej pory smutno mi na myśl o Natashy Richardson, angielskiej aktorce, która zmarła nagle w piątek po niegroznym upadku na stoku narciarskim. Spotkałem ją dwa razy parę lat temu. Była wesoła, inteligentna i ładna. Bardzo często grała w NYC w teatrach na Broadway'u, który oddał jej cześć wygaszeniem świateł na minutę. Piękny, wzruszający gest. Jak krótkie i ulotne jest nasze życie. Niespodziewanie 'wpadłem' do Szczecina by przekonać się jakim VJ jest reżyser Peter Greenaway. Mistrz ceremonii spóżnił się z pokazem o 45 minut (był, ale kazał na siebie czekać. Na poczatek wygłosił 15 minutową, obrazoburczą przemowę o tym, że kino w obecnej formie umarło i, że nadszedł czas multimedialnych interakcji w czasie terażniejszym. Potem zaprezentował pokaz 'Tulse Luper', którego, jak stwierdził, i tak nikt nie zrozumie, ale by się tym widzowie nie przejmowali. Na 6 dużych ekranach miksował obrazy z filmowych '92 teczek'. Bynajmniej nie było to w czasie terazniejszym, bo wszystko było wcześniej nakręcone i to zapewne na podstawie skryptu, którego istnienie Mistrz też obecnie neguje jako przeżytek. Sceny filmowe były, jak zwykle u niego, bardzo plastyczne ale też typowe dla tego co zawsze robił. Po 50 minutach pokazu nastąpiły mizerne brawa ponad 1000 ludzi. Mistrz miał odpocząć i udzielić wywiadu. Po 2 godzinach oczekiwania (o 24.00) opuściłem zimną sale, w której kiedyś nocowały lokomotywy. Mistrz zachował się gorzej niż gwiazdy Hollywood, na które nigdy nie przyszło mi tyle czekać. Swoją drogą to nie prowokacja artystyczna tylko brak taktu. Może bał się konkretnych pytań, bo to co pokazał nie było ani wstrząsem ani niczym nowym. Migających ekranów było już w sztuce sporo, a i bywały filmy w czasie terazniejszym jakby ten o Empire State Building. Wniosek - nie wierz nigdy ... artyście ( w to co mówi). Już łatwiej uwierzyć ... kobiecie. Na pocieszenie drugi Pegaz miał jeszcze lepszą oglądalność niż debiut!!! Naprawdę jestem wdzięczny tym co otworzyli oczy w sobotę o 8.35 razem z TVP1. Następny Pegaz, zgodnie z sugestiami, pózniej bo w sobotę o 13-tej! 18 Marzec Jutro będę jak zwykle dwa razy w Kawie czy... w TVP1, ok 6.17 i o 7.40. Wcześniej o muzyce, potem o filmach min Zapaśniku z Mickey Rourkiem w roli głównej. Nie mogę powiedzieć by ten film zmiótł mnie z nóg, bo to dosyć szablonowa historia przegranego zapaśnika, który kończy życie nie podnosząc się z dna. Te pozostanie na dnie to ta drobna różnica tego filmu, bo Amerykanie wolą by bohater odrodził się na nowo i tu tego hollywoodzkiego mitu szczęśliwie zabrakło. Krzysztof Majchrzak zagrałby taką role tak samo dobrze, a trzeba pamiętać, że życie wyryło na twarzy Rourka całe piętno samozagłady tak, że charakteryzacja była znikoma. Rourke bardzo dobry, ale Penn dostał Oscara słusznie za rolę Milka. Cieszę się, że Rourke wrócił w takim stylu i za 2 lata zapewne zobaczymy go w kilku filmach z Iron Man 2 na czele. Może trafię w tymtygodniu na artystycznego reżysera Petera Greenaway'a, który poszerza mocno swe horyzonty. Sobotni Pegaz w TVP1 będzie bardzo dobry, warto otworzyć oko o 8.35. No i dostałem propozycje na coś innego telewizyjnie, ale na razie cicho sza. Słyszałem też kapitalny, nowy numer debiutującej polskiej kapeli, która walczy z nazwą. W refrenie jest Halo, halo i Oasis chciałby nagrać taki kawałek!!! Pyszne, powinno latać latem w radiach o ile ich programatorzy przestaną wreszcie lansować to co teraz. Czy to nie dziwne, że p Peszek czy Czesław śpiewa sprzedali ostatnio najwięcej płyt, a nie ma ich w tych literkowych stacjach. Ludzie na szczęście nie są ani głupi ani głusi!!! 15 Marzec Debiut Pegaza niezły choć było tylko kilka tematów i głównie dominował film. W następnych lotach 'konik' zahaczy o więcej aktualności, warto budzić się w sobotę w kulturalny sposób z TVP1! Byłem na Eagles of Death Metal i choć nie przybył Josh Homme ubawiłem się dobrze. Kwartet Jesse Hughesa zagrał kawałki proste i ... bardzo proste. To się nazywa potęga kilku, rockowych akordów. Było w stylu The Stones z coverem Brown Suger włącznie, była, na żądanie tłumu, Cherry Cola i inne numery zbliżone swą konstrukcja do hitów ...Garry'ego Glittera. Idealna muzyka na sobotni wieczór, a Jesse uznał, że u nas jest lepiej niż w Hollywood. Zapewne powiedział to w 10 poprzednich miastach Europy, bo Amerykanie potrafią być tacy milusińscy. Bawi mnie, na smutno, sprawa wicepremiera. Oj, będzie wiosna ludów, będzie, a i tak każdy kiedyś zapłaci za swoją 'przedsiębiorczość'. Kryzys wymiótł już sporo milionów z wielu kont. W tym tygodniu chcę zamknąć kwestię gali Fryderyków. Ma być gwiazdorsko, tak by było na kogo popatrzeć i kogo posłuchać. Lista osób wręczających już jest imponująca!!! Co do Fryderyków, to trafiłem do p. Ministra Kultury z racji zbliżających się obchodów roku Chopina w 2010. Jestem w 'drużynie', która ma o to zadbać. Pan Minister współczuł mi sytuacji w TVP. Wzruszyłem się! Teraz dla spokoju ducha słucham ostatniego CD Snow Patrol, którego wcześniej nie doceniłem. 12 Marzec Byłem w Stodole na koncercie znakomitego skrzypka Nigela Kennedy'ego, który z kwartetem gitarzysty Jarosława Śmietany zagrał kilka numerów Jimiego Hendrixa. Jaka szkoda, że Jimi i Nigel nigdy nie spotkali się na scenie. Kennedy od lat grywa Hendixa i robi to fantastycznie. Hey Joe, Little Wing, Purple Haze czy Crosstown Traffic w jego interpretacji nabierają nowego życia. Kennedy zaczyna od tematu, a potem frunie sam niesiony dżwiękami magicznych skrzypiec. Technika i wyobrażnia - cóż można chcieć więcej?Nasi muzycy wspierali dobrze mistrza, który dawał im dużo miejsca na własne solówki, a po przerwie w obszernym In 1983 pozwolił im się naprawdę wygrać do woli. Entuzjazm i wirtuozeria Kennedy'ego są zarażliwe niczym grypa, ale nasz mistrz gitary potrafił zachować stoicki spokój. Kennedy, po każdym kawałku, fundował mu żółwika i szeptał coś do ucha. Od czasu do czasu mówił trochę zabawną polszczyzna z domieszką fucków i shitów! Słownictwo u mistrza jak u żula, ale nigdy nie kryje, że kocha Aston Villa i Cracovię więc ma prawo tak mówić. Było pełno ludzi, spotkałem Jarka Kulczyckiego z drużyny Wiadomości TVP1 i znanego kompozytora tudzież skrzypka Krzesimira Dębskiego. W piątkowej Rzeczpospolitej moja rozmowa z ,uważana za piękność, aktorką Scarlett Johansson. Teraz mam na ten temat swoje, nieco inne zdanie. 9 Marzec Jeszcze zdanie o filmie Strażnicy. Ci bohaterowie są generalnie psychicznie sfiksowani i trudno dla nich wskrzesić odrobinę sympatii, ale podteksty moralne i obyczajowe są bardzo na czasie. Po raz kolejny ktoś filmem sugeruje nam by przejrzeć na oczy, ale i tak nic z tego nie będzie.Niezłe, choć dalekie od niepowtarzalności dokumentu Człowiek na linie, który wejdzie do kin pod koniec marca. Dawno nie widziałem tak trzymającego w napięciu i wciągającego filmu będącego odtworzeniem zdarzeń sprzed ponad 30 lat. Bez polityki, bez zadęcia, to historia Francuza nazwiskiem Phillipe Petit, który w sierpniu 1974 r spełnił swoje marzenie i ... przespacerował się po linie rozciągniętej między dwoma wieżowcami World Trade zmiecionymi z krajobrazu Nowego Jorku za sprawą niedawnych, samobójczych nalotów. Film jest tak niesamowity jak sam pomysł, który po raz kolejny pokazał jak naiwne i dziecinnie łatwe do ogrania są wszelakie służby porządkowe w USA. Młody Francuz, z grupą przyjaciół, wniósł do budujących się WWT masę sprzętu i wykonał numer stulecia. Wszystko - od pomysłu po wykonanie - jest starannie odtworzone w filmie, który ma fabułę thrillera. Na szczęście są zdjęcia i fragmenty filmowe z samego wyczynu, który wygląda absolutnie niewiarygodnie. Mało tego, że Petit chodził między tymi wieżami 45 minut to jeszcze kładł się na linie, odpoczywał, klękał!!! GENIALNE!!! Nie wiem jak można mieć tak fantastyczną kontrolę nad własnym ciałem i tak zimną krew by nie spaść w dół z takiej wysokości. Oglądałem to jak science fiction. A propos s-f to zastanawia mnie ostatnio tajemniczy, chyba meteoryt, który przeleciał 44.000 mil obok Ziemi i na szczęście w nas nie trafił. A co by było gdyby trafił? Jakoś nikt się tym zbytnio nie przejął, ale to była sytuacja jak z filmu Deep Impact z Morganem Freemanem w roli dzielnego prezydenta USA. Okazało się, że ważniejsza jest eutanazja czy przemyślenia jakiegoś posła niż realne zagrożenia naszej planety. Wysłuchałem nowego CD grupy U2 i jestem pod wrażeniem. Oni muszą konkurować z całym, muzycznym światem i sami ze sobą podnosząc poprzeczkę przy każdej płycie. To się nazywa presja. W Kawa czy... w TVP1 w czwartek o 7.40 będzie, o zgrozo, o nieco podstarzałych New Kids On The Block za sprawą Donniego Wahlberga, brata Marka, też aktora i wokalisty. W sobotę szykuje się na pierwsze wydanie Pegaza w TVP1, który zapowiada się zacnie, a potem na koncert odlotowej kapeli Eagles Of Death Metal, która wycina rasowego rocka rodem z L.A z zabawnymi tekstami i nie ma nic wspólnego z death metalem! Gra w niej Josh Homme, znany z Kyussa i Queens OTSA. Może z nim pogadam, powinno być cacy. 4 Marzec Jutro w Kawa czy herbata w TVP1 o 7.40 rozmowa z wokalistą Deep Purple, Ianem Gillanem min o jego solowej płycie. Zapomniałem wspomnieć, że w ubiegły wtorek widziałem nocą Mylsovitz na koncercie w Trójce. Widać, że okrzepli i na scenie czuja się dobrze, a stare piosenki z Popkultury przetrwały próbę czasu. To naprawdę dobra kapela, która żyje na scenie graną muzyką i to sie udziale publice.Szkoda, że nigdy nie poszli w harmonie wokalne i Artur R dzwiga wszysko swoim falsetem. Warto było wybrać sie na M! Wczoraj wpadłem na wręczenie nagród im D.Fikusa do Rzeczpospolitej, która od lat drukuje moje wywiady z gwiazdami Hollywood. Ceremonia poszła sprawnie, jedzenie OK. Festiwal w Opolu już gotowy koncepcyjnie (dzięki za wszystkie sugestie), teraz trzeba porozumieć się z Gwiazdami w kilku kwestiach i w dniach 12-14 czerwca TVP1 gwarantuje najlepszą zabawę. Widziałem film Strażnicy (The Watchmen) i jestem pod wrażeniem. Zac Snyder, reżyser 300 Spartan, znowu wziął na warsztat komiks i wygrał choć nie miał asów w obsadzie. Fabuła jest gęsta i dzieje się w alernatywnie widzianym 1985 r, gdy kryzys USA - Rosja wręcz musi wybuchnąć. Niby komiks, ale przesłanie jest o wiele głebsze, efekty iście hollywoodzkie, akcja wartka i może tylko całośc o parę minut za długa. Pamiętam jak Snyder zapowiadał 2 lata temu na spotkaniu w San Francisco, że The Watchmen będą 'spectacular' no i są.
|