Start Bio Wywiady TV Moi Artyści

Dziennik

Kontakt


Dziś jest: 21 Grudnia

Wybierz rok:
2007 | 2008 | 2009 | 2010 | 2011 | 2012 | 2013 | 2014 | 2015 | 2016 | 2017 |

Wybierz miesiąc:

StyczeńLutyMarzecKwiecień
MajCzerwiecLipiecSierpień
WrzesieńPaździernikListopad

» Grudzień


27 Grudnia

Święta przeszły strasznie szybko, w sumie to był tylko weekend. Miło mi, że program wigilijny TVP1 Czas dobrych życzeń miał świetną oglądalność i zmiótł konkurencję. Dobrałem do niego Artystów - Jerzego Połomskiego i Patrycje Markowską, którzy zrobili wspaniały nastrój. Mam nadzieję pomagać TVP1 artystyczną radą w koncercie eliminacji Eurowizji z podobnie dobrym skutkiem jak 2 lata temu. Jutro zaprasza mnie o 9.20 Polsat News na podsumowanie 2010 r. Sam jeszcze tego nie zrobiłem na mojej stronie, ale mam faworytów. Kanye West i Yeasayer jesli chodzi o płyty tam, inwazja reggae w Polsce i zespół Star Guard Muffin, festiwal Open'er w Gdyni i elektroniczny w Płocku, rosnąca w siłę wytwórnia Mystic i jej płyty D4D czy Boogie Town. Wydarzeniem nie będzie Sting na stadionie w Poznaniu czy Lady Gaga w Sopocie, ale Ian Gillan z Deep Purple w roli narratora dokumentalnego filmu o Chopinie. Sting czy Lady Gaga zagrają tam gdzie im zapłacą, prawda? Koncertowo jesteśmy od kilku lat normalnym krajem, bo nie ma to nic wspólnego z politykami i działa na zasadzie wolnego rynku. Co do stadionów to szybko zapłaczemy, że wybudowaliśmy kilka takich cholernych skarbonek. Założę się, że połowa z nich popadnie w ruinę, bo okażą się nierentowne. No i nie będzie jak na nie dojechać. Stadiony zamiast wałów powodziowych, to się nazywa troska o Polaków. Chciałbym poznać jedną dziedzinę gospodarki w której jest dobra sytuacja. Tak szczerze, to Polska jest poważnym inwalidą prowadzoną nad przepaść przez ekipę cyników, a Polacy się temu przyglądają, bo atomowe kredyty dają im złudne zadowolenie. W czwartek w TVP1 w Kawa czy... między 7 a 8 rano rozmowa z piękną aktorką Olivią Wilde. Słuchałem nowego CD mojego funfla Kida Rocka i miałem wrażenie, że to stara płyta ... Boba Segera. Nasz LStadt za to fajnie pokombinował, szkoda, że po angielsku...

22 Grudnia

Jutro w TVP1 w Kawa czy.. o 7.10 fragment wywiadu z moim ulubieńcem Jeffem Bridgesem. Całość w prasie pózniej. W poniedziałek w nocy grało mi się w radiowej Jedynce świetnie i sms od słuchaczy były jak zwykle zacne. Z tego powodu nasze poniedziałkowe spotkania nazywam Towarzystwem Ludzi Normalnych. Koniec roku to podsumowania i o dziwo magazyn Rolling Stone zamieścił listę 100 najważniejszych wykonawców muzyki rockowej wszech czasów. Zabrakło tam... Pink Floyd, Queen, CCR!!!! Kiedyś to była moja Biblia, ale to było dawno temu. Taka wpadka! Gorsze jest tylko zamknięte lotnisko Heathrow i nasz paraliż kolei. Co do paraliżów to Szwecja czy Norwegia działają bez zarzutu choć sporo tam śniegu i tęgi mróz. Dobra organizacja i znajomość rzeczy u decydentów to podstawy do tego by kraj działał właściwie. Anglia nie wie co to śniegu więc rozumiem ten obecny chaos, ale nasza niemoc jest kompromitacją każdej władzy. Jest powiedzenie - Nie pchaj się na afisz jak nie potrafisz. To powinno być motto rządzących, ale nie jest i mamy świat w rozsypce. Ale na Święta trzeba o tym zapomnieć i pomyśleć o tym co zrobiliśmy w 2010 i co nas jeszcze w życiu czeka. Odrobina filozofii byłaby chyba na miejscu...

17 Grudnia

We wtorek udzieliłem aż 4 wypowiedzi do różnych stacji TV, na szczęście na różne tematu. Teraz jestem w Kawie czy herbacie w TVP1 w poniedziałki i czwartki z nowościami muzyki/filmu oraz z wywiadami z gwiazdami. Akcja promowania clipów w Kch przynosi rezultaty, każdy ma szanse, nie potrzebny jest kontrakt w wytwórnią płyt. Byłem na nieco utajnionym koncercie czarnej wokalistki Janelle Monae. Jej debiutancka płyta The Archandroid to wulkan szalonych pomysłów. Janelle wystąpiła na imprezie Hugo Bossa w modnym Soho, które jest starą halą fabryczną na Pradze gdzie niedawno gościł p Prezydent i p Miedwiediew. Wtedy nie mogłem tam być, ale teraz to ponure miejsce sprawdziło się jako hala koncertowa. Ekscentryczna Janelle, z ciekawym koczkiem nad czołem, pokazała klasę wokalną z wysokiej półki. Swietnie wyśpiewała klasyk Smile, była w domu w rytmach funk i soul. Band (6 osób) grał i ruszał się jak przystało na czarnych braci. Szkoda, że grali tylko 50 minut kończąc w deszczu konfetti. Ciekawe, że artystka wybrała bardziej strawny repertuar niż na płycie. Spiewała, tańczyła i nawet coś namalowała na prawdziwych sztalugach. Fajny wieczór z potencjalną następczynią chorej Arethy Franklin, kto wie. Przy okazji spotkałem paru znajomych w tym Borysa Szyca. Ustaliliśmy, że mogę na Niego liczyć gdybym robił koncert w stylu Opole '09. Kto wie..Próbowałem obejrzeć film Mr. Nobody z Jaredem Leto, ale poddałem się w połowie. To chyba miała być filozoficzna przypowieść o życiu i tym jak różnie może się potoczyć w zależności od naszych wyborów. Wizualnie niezłe, ale jak to we francuskich filmach, bałagan myślowy i mało humoru. Właśnie dowiedziałem się, że zmarł Tomek Dziubiński, mój wieloletni znajomy i człowiek z którym zrobiłem parę interesów - od redagowania Metal Hammera po koncerty. Nigdy nie mieliśmy spięć. Zycie potrafi być okrutne. A teraz jeszcze news, że umarł znakomity reżyser Blake Edwards. Uwielbiałem jego komedie z serii Rózowej Pantery czy 10, no i Sniadanie u Tiffaniego. Miał niesamowite poczucie humoru, kiedyś opowiadał tak zabawnie jak chciał popełnić samobójstwo, że słuchając płakałem ze ... śmiechu. Jego żona, znana aktorka Julie Andrews potwierdziła mi w wywiadzie, że był niepowtarzalny. Koszmarny dzień, niech ten rok już się skończy!

13 Grudnia

Ha,ha, wykrakałem sobie wizytę w operze gdzie nie byłem parę dobrych lat. Zostałem wyciągnięty na premierę klasyki - Wesele Figaro z muzyką W A Mozarta. Kosztowało mnie to 3 cenne godziny życia, których nigdy nie odzyskam. To było mocno konserwatywne wystawienie dzieła w miejscu, które kocha eksperymenty. Wprawdzie był ruch na scenie, ale wszystko wydawało mi się nadzwyczaj sztuczne i wręcz irytujące. Do tego 2 długie antrakty by podziwiać kto przyszedł z kim i jak się ubrał. Istne targowisko próżności. Nie uwierzę, że to było wydarzenie artystyczne, może dla towarzystwa wzajemnej adoracji. Zobaczymy ilu doczeka się wystawień. Mój znajomy artysta spytał mnie dlaczego koncert Stinga wieńczy 85 lecie Polskiego Radia. Odpowiedziałem szczerze, że nie wiem, bo to prawda. Sting był niedawno z The Police, teraz w Poznaniu i znowu wystąpi, tyle, że z naszą orkiestrą. Zdziwiłem się, że ma tyle wolnego czasu na próby. Oby wyszło z tego coś ciekawego choć rozumiem żal artysty, że nie ma koncertu naszych gwiazd. Z drugiej strony patrząc na zbliżające się telewizyjne Sylwestry ma się wrażenie, że jest u nas garść artystów obstawiających wszystkie takie imprezy. Zmienia się tylko kolejność ich występów. Niestety radia nie szukają nowych twarzy i koło się zamyka. Podobnie w polityce. Na okrągło ci sami ludzie z pustymi deklaracjami. W CNN trafiłem na rozmowę z bokserem Mike Tysonem. Okazuje się, że Bestia jest teraz grzeczna, żałuje swoich wybryków, hoduje gołębie i mieszka w Las Vegas. Zagra też w filmie Kac Vegas 2. Będąc w TVP1 podczas Kawa czy herbata spotkałem aktora Emiliana Kamińskiego, którego cenie za upór z jakim walczył o swój teatr Kamienica. Teraz ma czym zarządzać i naprawdę się stara o widza i repertuar. Dziś gram w radiowej Jedynce, jak zwykle od 24tej. Zapraszam do zarwanie kawałka nocy. Myślałem, że wezmę nowy CD Tron Daft Punk, ale elektroniczni ekscentrycy zrobili bombastyczne dzieło na wielką orkiestrę symfoniczną i utonęli w przepastnych dzwiękach. Pozostanę przy innym duecie - The Black Keys i CD Brothers. Czas myśleć o Top 10 płyt i filmów, bo koniec roku blisko. Patrzę na stertę płyt -nie było tak zle, coś się wybierze. Bardziej martwi mnie ekonomia i kataklizmy. Chciwość banków i innych korporacji wykończy cały świat, przynajmniej na to wygląda.

10 Grudnia

Korzystając z zaproszenia Stodoły poszedłem zobaczyć come back Zbyszka Hołdysa. Było trochę starej gwardii z branży, miło skonstatować, że rock dobrze konserwuje. Trochę się bałem jak to wypadnie, bo Zbynek ostatnio bawi się w trybuna i często naucza lud przez szklane okienko. Na szczęście nie zapomniał, że jest muzykiem i obronił swój mit. Wprawdzie struny głosowe czasami nie słuchały właściciela, ale Zbynek zmontował niezły zespół i zagrał to co powinien i chciał. Chwilami nie słyszałem 3 gitar, które pracowały na scenie, ale nagłośnienie to oddzielna historia. Gościnnie Zbynek miał Artura Gadowskiego z Iry, który wziął na siebie Idz precz i kawałki Autobiografii. W Ewce pojawił się raper Vienio i dogadał nowy rozdział życia pani Ewy. Dobry pomysł, świadczył o otwartości mistrza ceremonii, który zasiadł pod perkusją niczym na tronie. Damski głos należał do Ani Z Biff i był potrzebnym oddechem dla oczu i uszu głownie męskiej widowni. Generalnie nazwałbym to koncertem typu - Wieczór z... bo Zbynek sporo przemawiał. Niestety, czasami wdawał się w utarczki słowne z podpitymi fanami - błąd! Nie wszystkie nowe numery powalały, ale była energia i dobry wokal Kuby. Stary lew ryknął z pewną gracją, czas na płytę i dalsze ruchy godne rockowego wyżeracza. Parę miesięcy temu, na tej samej scenie, o wiele starszy John Mayall bawił siebie i nas z uśmiechem na ustach. Może tego tu trochę zabrakło. Może dla odmiany dziś wybiorę się do ... opery...

8 Grudnia

W poniedziałek w nocnej, radiowej Jedynce było masę esmesów od słuchaczy na różne tematy. To fajne uczucie wiedzieć, że tyle przytomnych osób jest 'po drugiej stronie'. Przy okazji zagrałem Highway Star z repertuaru Deep Purple z dedykacją dla p. prezydenta Miedwiediewa. Skoro był w Polsce uznałem to za gest przyjazni dla fana tego zespołu. Ian Gillan mówił o nim ciepło, a wiedzieli się kilka razy. Patrząc na świat polityki nie zadziwiają mnie obłuda i kłamstwa. Rewelacje Wikileaks nie wnoszą na razie nic nowego. Polityka to gra pozorów gdzie liczą się interesy, a nie sentymenty. Stąd wściekłość na szefa Wiki p. J.A i dosyć żałosne próby jego dyskredytowania. Ciekawe jaką bombę trzyma na wypadek gdyby chciano go wsadzić. To może być szachowa rozgrywka stulecia. Widziałem długi, nowy wywiad z Alem Pacino. Zabawne, że ma kruczo czarne włosy. Jednak sporo w nim z próżnego dandysa. Większe wrażenie zrobił na mnie meksykański krezus, najbogatszy człowiek świata p. Slim. Mówił o potędze rodziny i tym jak pomaga innym ludziom. Nie zbiera samochodów, jachtów czy samolotów, ma niezbyt duży dom. Buduje teraz muzeum w stolicy Meksyku by biedni ludzie mogli obcować ze sztuką. Miałem wrażenie, że rozmawiający z nim Larry King nie mógł pojąć jego życiowej filozofii. Ludzie z Los Angeles są z reguły bardzo chorzy, toczy ich mania posiadania. Dziś mija 30 lat od śmierci Johna Lennona. Muzyczny geniusz, rewolucyjny wizjoner, zakochany w Yoko kundel. Rocznica Lennona zawsze przykrywa urodziny Jima Morrisona z The Doors. Co za zbolała dusza, nieszczęśliwy szaman, który szybko przekroczył drzwi i znalazł się po, tak go nęcącej, drugiej stronie. Dlaczego tak trudno znalezć szczęście w życiu? Aktor Terence Stamp powiedział mi kiedyś by szukać go tuż obok, a nie w Indiach czy Chinach. Spotkałem niedawno aktora p Andrzeja Grabowskiego, który nagrał kilka mądrych piosenek. Dobrze się z nim rozmawia. Czytam fragmenty zabawnej autobiografii Ozzy'ego Osbourne'a, na chybił trafił. Mój funfel fotografik Ross Halfin przestrzegał mnie by z nim nie rozmawiać, bo zapomina o czym mówi w połowie zdania. Rockowe życie zostawia piętno niepamięci. Slash też mówił mi, że ma spore dziury w życiorysie. Słucham nowego CD Kanye West. Potrafi być z niego bezczelny koleś dla branży, ale pomysłów mu nie brakuje. Parę razy genialnie cytuje klasykę ...rocka. Walczę z pewną 'imprezą', która kurczy się w oczach. Może zostanie z niej coś na ... ekranie.

6 Grudnia

Dzięki atakowi zimy w Europie mogłem odbyć rundę wywiadów telewizyjnych z gwiazdami filmu Tron Legacy, bo kilku dziennikarzy nie dotarło do Paryża. Czasami trzeba ryzykować i liczyć na szczęście. Telewizyjne rozmowy trwają tylko po 5 minut, ale zdołałem ustalić z Bridgesem, że legendarny Lebowski to ... Polak! Do polskich korzeni przyznał się też reżyser Joe Kosiński. Był trochę spanikowany, bo film kosztował prawie 200 mln dolarów i jeśli nie zarobi ze 300 to kariera Joe może się skończyć na jednym filmie. Efekty są świetne, ale czy to wystarczy? Olivia Wilde znowu wyglądała rewelacyjnie i powiedziała jak czuje się w USA jako ... księżniczka. W 2011 r zobaczymy ją w 2 nowych filmach i jej status może się zmienić. Obiecała, że podejdzie do sławy jak Bridges czyli nie będzie się nią, jak on, przejmowała. Zobaczymy czy dotrzyma słowa, bo takich jak Bridges jest w tej branży niewielu. Jako, że gwiazdy były punktualne (gotowe o 10 rano!) wszystko poszło wyjątkowo sprawnie i miałem jeszcze parę godzin na penetrację Paryża. Uznałem, że powinienem zajrzeć do Notre Dame i połazić po okolicach Sorbony. Było chłodno, ale bez słońca, idealna pogoda na spacer. Wzdłuż Sekwany po której snuja spacerowe statki, przez most i już pojawiają się słynne wieżyczki. Notre Dame zawsze przyciąga turystów, ale nie jest tłoczno. W środku też spokojnie, choć nieco mrocznie. Spokojna muzyka sakralna, jak w Rzymie, dodaje temu miejscu klimatu. Potem jeszcze pół godzinny spacer po ulicach St Germaine i St Michel. Akurat na rogu trafiam na sklep muzyczny w starym stylu, można było sobie 'pogrzebać' w stercie CD. Niestety, nie miałem już na to dosyć czasu. Skorzystam przy następnej okazji. Lot do Warszawy poszedł gładko, ale zamiast lądować wisieliśmy w powietrzu przez godzinę. W sumie i tak miałem znowu szczęście, bo jednak usiedliśmy na płycie naszego lotniska. Latanie zimą jest zawsze loterią i trzeba o tym pamiętać.

5 Grudnia

Przed wywiadem z aktorem trzeba zobaczyć jego film by wiedzieć o czym z nim rozmawiać. Obejrzałem więc Tron Legacy, ale nie mogę nic napisać, bo obowiązuje mnie embargo na recenzję. Na szczęście wywiady zaczynały się po południu, a jako, że pogoda była lepsza ruszyłem pod wieżę Eiffel. Spacerem przez plac Concorde i całe Champs Elysees to jakieś 60 minut. Sklepy bez większych zmian, o dziwo utrzymał się nawet płytowy Virgin. Wszędzie świąteczne dekoracje, znowu masa stoisk z lokalnymi frykasami. O kulturze Francuzów świadczy najlepiej fakt, że na Elysees nadal jest kilka mulipleksów kinowych i sporo w nich francuskich pozycji. O dziwo dopiero teraz wchodził tam film o Lennonie - Nowhere Man i Ostatnie trzy dni z R.Crowe. Proszę, bywa, że jesteśmy nieco do przodu. Pod wieżą też niezbyt wielu turystów, ale nie decyduje się na wjazd na górę. Zimą Eiffela wygląda bardziej ponuro, w sumie to jednak stos starego metalu. Ogrody Tuileries też nie olśniewają urodą w zimowej aurze. Mimo mrozku dumne Francuzki paradują bez czapek z zawadiacko wiązanymi szalami. Moda zobowiązuje. Wywiady prasowe wyznaczono w hotelu Le Meurice, 200 metrów od mojego Westina. Wcześniej mój znajomy Vittor z Portugalii stwierdził, że ponoć Bridges nie dotarł, ale się mylił. Jak na filmach, okazał się postawnym facetem ze szczerym uśmiechem na wesołej twarzy. Szpakowaty, nieco pomarszczony, ale, widać, zadowolony z życia. Był w samej koszuli i uznał, że w pokoju jest za zimno więc pomajstrował przy air conditioning ... sam. Odpowiadał na pytania szczerze i z humorem, ale mówił, jak to on, wolno. Nie miał w sobie nic z gwiazdy i przyznał, że nie może uwierzyć, że ma już 61 lat! Potwierdził, że jest dumny z roli Lebowskiego i że śmieszą go ... poważni ludzie. Niewielu artystów wytwarza tak luzny i miły nastrój. Lubiłem Go jako aktora, teraz wiem, ze jest bardzo miłym człowiekiem. Pewnym zaskoczeniem okazała się dla mnie Olivia Wilde, znana u nas z serialu House. Mało, że naprawdę ładna to jeszcze bardzo inteligentna i mająca sporo do powiedzenia na każdy temat. Fantastycznie szczupła weganka-księżniczka, która za parę lat będzie mega gwiazdą. Idę o zakład. Po pracy kilka słów ze starymi znajomymi, których od wielu lat spotykam przy okazji takich wywiadów. Najlepsze gadane ma łysy Paul z Irlandii, wymieniamy plotki i uwagi. Każdy chwali Olivię. Kolacja w Le First w Westinie to nie jedzenie tylko kosztowanie wyszukanych specjałów szefa kuchni. Nie zapomnę jak kiedyś, w pobliskim Ritzu, widziałem ... dostawcę pizzy. Widać jakiś gość chciał zwyczajnie się najeść.

4 Grudnia

Ku mojemu zdziwieniu wyjazd do Paryża doszedł do skutku! Początek był jednak dramatyczny gdy 1-go grudnia, o 5 rano zadzwonił telefon, że zamówiona taksówka ...nie dojedzie. Lot o 7, ale udało się, bo mimo śniegu inna korporacja podjechała w 20 minut. Zauważyłem, że co się kiepsko zaczyna często kończy się sukcesem i ta podróż to potwierdziła. Miałem zapewnione rozmowy prasowe z Jeffem Bridgesem, Olivią Wilde (z serialu House) i reżyserem Joe Kosinskim. Wywiady telewizyjne zależały od szczęśliwego zbiegu okoliczności, którego nikt nie mógł przewidzieć. Paryż powitał mnie minimalnymi płatkami śniegu i lekkim zimnem. Uświadomiłem sobie, że nie byłem w Paryżu od 7 lat i ciekaw byłem czy coś się zmieniło. Otóż niewiele. Lotnisko CDG takie same, kłopoty z bramkami do pociągu RER jak kiedyś, rozkładu metra brak. Natomiast już w samym Paryżu metro wreszcie oznaczone kolorami jak w Londynie i lepsze oznakowanie kierunków. Hotel Westin ma świetną lokalizację - między Louvrem a placem Concorde przy Rue de Rivoli. Doba za ...800 euro, mocna przesada, ale Paryż zawsze był i jest drogi. Korzystając z wolnego czasu i jako takiej pogody odwiedziłem dwa skrajne światy - najpierw nowoczesną dzielnice La Defense. Ten nowy łuk Grande Arche robi nadal wrażenie, a wieżowce obok przypominają Nowy Jork. Mimo szarówki widać było w perspektywie stary Łuk przy Champs Elysees. Zabawnie malutkie, na tym tle, były stoiska świąteczne ze smakołykami dla gardła, ozdobami, prezentami, wyrobami regionalnymi, różnymi francuskimi specjałami w formie na wynos. Mało turystów, co za ulga. By skorzystać jeszcze z dziennego światła, tam gdzieś do 16.45, ruszyłem do położonej wysoko na Montmartre świątyni Sacre Coeur. Musiałem dotrzeć metrem do placu Pigalle i potem schodami w górę. Na uliczkach Montmartre więcej malarzy niż turystów, puste sklepy z pamiątkami, puste knajpki. Podobnie w samej katedrze, nareszcie można spokojnie podziwiać te miejsce. Niestety, słynny widok z góry na Paryż niezbyt wyrazny, zimowe opary robią swoje. Lubię to miejsce i ma do niego słabość. Korzystając z okazji zajrzałem też do dawnej Bastylii by przyjrzeć się słynnej operze. Jakoś nadal nie jestem fanem tego budynku. Francuzi potrafią mieć zadziwiające wizje czego najlepszym przykładem piramida przed Louvrem. Opera to duże ...pudło. Gdy zrobiło się szaro siostra londyńskiego The Eye, postawiona na placu Concorde, wyglądała bardziej dostojnie niż w dzień. Oświetlone wagoniki szybowały po wielkiej osi ale się nie skusiłem. To kolejny dziw architektoniczny Paryża, którego nie rozumiem. W Londynie też mnie ta 'podniebna karuzela' razi. Ranna pobudka wysyła mnie wcześnie do łóżka uzbrojonego, jak to bywa w takich hotelach, w ogromne, wałkowe poduchy. Jutro wreszcie spotkam swego ulubieńca, aktora Jeffa Bridgesa. Liczę, że mnie nie zawiedzie.